Przewodnik po Turcji cz.1


Nie wiem dlaczego wśród wielu moich znajomych panuje przeświadczenie, że Turcja to biedny kraj - "sto lat za murzynami", w dodatku jest brudno i nie warto tam jeździć. Wiem, że może patrząc na wiadomości możecie pomyśleć, że nie jest to najlepszy czas na wyjazd w tamte rejony, jednak będę się upierać przy swoim, że warto i z całego serca będę starać się Was przekonać kilkoma słowami, ale przede wszystkim cudownymi zdjęciami.

Turcję miałam przyjemność odwiedzać już dwa razy i za każdym razem, kiedy muszę wrócić do Polski czuję jej niedosyt. Mieliśmy to szczęście, że nigdy nie lecieliśmy tam z zorganizowaną wycieczką z biura podróży, tylko do siostry mojego M., która jest tam rezydentką i postanowiła się nami na miejscu zaopiekować (Aniu dziękuję z całego serca za wszystko!). Szczególnie cieszyło mnie to, że jednak zobaczyłam trochę więcej niż basen na terenie hotelu, bo przecież jaki jest sens wakacji w egzotycznych miejscach i nie zwiedzić nic, a nic ? To tak samo jakby iść na basen i solarium u siebie w mieście w czasie urlopu :D bezsensu! :D

Z czym kojarzy mi się Turcja ? Z cudowną pogodą, lazurowym morzem, pysznym jedzeniem, feerią niesamowitych barw i zapachów, życzliwością i spokojem.

Do rzeczy! Pierwszy wylot zaliczyliśmy we wrześniu 2012 roku - Anka mieszkała wtedy w Fethie, małym mieście, w którym było bardzo mało turystów, co osobiście mnie ucieszyło - można było chłonąć surową kulturę zewsząd. Na pierwszy rzut oka zadziwiła mnie zieloność tamtejszej flory - coś niesamowitego. W zasadzie owoce i warzywa tez jakieś takie ładniejsze tam mają  - ale czemu tu się dziwić skoro mają tyle cudownego słońca.

Na targu można było kupić świeże owoce, warzywa, ryby i owoce morza. Co mnie totalnie urzekło to fakt, że właściciele częstowali przed dokonaniem zakupu - dzięki temu mieliśmy zawsze pewność, że owoce są słodkie.





Na zdjęciu poniżej mój ulubiony Turecki przysmak zaraz po baklavie i kunefe - turkish delight. Sama nie wiem do czego to porównać - coś między żelkiem i galaretką z pistacjami i innymi dodatkami - generalnie mocno polecam, ciekawe doświadczenie kulinarne.



Po targowych odwiedzinach rzuciliśmy się na zwiedzanie najbliższej okolicy. Wszystko piękne, czyste i zadbane  - wiele takich miejsc jak poniżej, żeby sobie usiąść i odpocząć:)

Kolejna rzecz, która mnie zaintrygowała to były starożytne grobowce wykute w górze - wyglądało to majestatycznie - nie dość, że ogrom tego przytłacza, to dodatkowo jak pomyślę, że to wszystko ręczna robota, zrobiona z dużą starannością o detale, to w głowie mi się to nie mieści. Te bogate mają postać frontonu jońskich świątyń, mniej zamożnym wystarczała jedna komora. Choć w okolicy odkrywa się coraz więcej takich ścian grzebalnych największy i najbardziej znany do tej pory jest grób Amyntasa króla Macedonii. Grobowce od wieków są puste, splądrowane i odarte ze wszystkiego.



Nie mogło zabraknąć również wieczoru z nargile - bo w Turcji nie nazywają tego shishą ( taka ciekawostka:P)



Koniecznie chciałam zobaczyć jeszcze takie prawdziwy turecki targ - taki, który się rozkłada raz w tygodniu i można kupić oryginalną turecką torebkę od Chanel lub Prady :) Niesamowite doświadczenie - wchodzi się do ciągu namiotów i przechodzi się, przez część z jedzeniem podawanym na ciepło, następnie przez torebki, buty i ręczniki, skończywszy na owocach i warzywach. Zewsząd nawołują Cię do zakupów i grzechem jest nie negocjować ze sprzedawcami. Nie daj boże rozpoznają, że przechodzą polscy turyści od razu słuchać: - Polacy ?? TOREBKĘ?? :D My się zdecydowaliśmy na okulary - naturalnie Ray Ban'y - przecież  bez takiej pamiątki nie mogłabym wrócić, prawda?!:)






Kolejnego dnia wyruszyliśmy oglądać starożytne ruiny i jak to mówi Ania - jak już się raz widziało kupkę kamieni to można powiedzieć, że widziało się każde ruiny. 


Te wszystkie białe dachy jakie tu widzicie to szklarnie z pomidorami:)


I tak dotarliśmy do słynnej kupki kamieni - Xanthos . Widok robi wielkie WOW i tak samo jak przy tych grobowcach skalnych staranność wykonania i to jak się to miasto zachowało po tylu tysiącach lat jest niesamowite. Pierwsze wzmianki o tym mieście sięgają aż roku 540 p.n.e!





Po zerwaniu milionów kilogramów fig prosto z drzewa w czasie zwiedzania należał się również mały odpoczynek i tak trafiliśmy na jedną z niewielu piaszczystych plaż w tamtym rejonie - całkowicie pustą. Czułam się trochę jak na bezludnej wyspie - mogłabym tam zamieszkać- książki, muzyka, plaża, słońce i ja - no  idealne połączenie:)





Kolejnym miastem, które polecam odwiedzić jest Kas - kameralne, urokliwe, spokojne - trochę takie nietureckie. Otaczają nas brukowane wąskie uliczki, wykusze i zwisające nad głowami kwiaty.





Kolejne miejsce to był mój osobisty gwóźdź programu, swoista kropka nad i ! Udaliśmy się do wąwozu w Saklikent, który został wydrążony przez rzekę Esen. Ma wysokość 300 metrów i jest długi na 18 km - sama nie wiem ile my przeszliśmy, pewnie coś około 5 km, a to i tak było nie lada wyzwanie!!!




Trzeba było się uzbroić w takie super stylowe gumiaczki, bo szkoda by było pokaleczyć sobie stopy o kamienie. Zanim zeszło się do samego wąwozu można było zahaczyć o taką cudowną kanjpkę zanurzoną w wodzie, aczkolwiek my tę przyjemność sobie darowaliśmy.



Na początek trzeba było się przeprawić przez dość rwącą rzekę, która była tak zimna, że miałam wrażenie bólu aż w kościach - coś strasznego, ale  wierzcie mi, że warto w tej wodzie stać i godzinę, żeby później zobaczyć wąwóz w całej swojej krasie.


Myślę, że warto by było chętnych uprzedzić, że nie jest to łatwa wyprawa - momentami kończyłam w wodzie po szyję ;P , ale można było się obłożyć całemu szarą glinką   - takie szybkie spa podczas zwiedzania.




Po takim wysiłku co należy zrobić? Dobrze się najeść - w drodze powrotnej zahaczyliśmy o malutką mieścinę  i tam zamówiliśmy naleśniki - poczęstowali nas winogronem, właściciel chwalił się, że jego córka się uczy angielskiego i zostanie nauczycielką - świetny klimat.
Oliwę z oliwek sprzedawali w butelkach po Coca Coli, a ta wodna kurtyna bynajmniej nie służy do schłodzenia się, ale do umycia sobie po drodze samochodu :)





W drodze  powrotnej zaliczyliśmy plaże w Kas.




Wieczory spędzaliśmy na piwku z marinie - wzdłuż rosły palmy,które były podświetlone na różne kolory - można było wtedy trafić do odpowiedniej knajpki:)



Książkowy okaz kota rasy "restauracyjny" dokarmiany w każdej knajpie - nie pozostało nic innego  jak tylko krzyknąć ze zdziwienia - patrzcie jak gruby kot napierdala ... :D



Oczywiście zaliczyliśmy też słynną plażę w Oludeniz.


Nie wiem, czy słyszeliście kiedyś o mieście duchów? Takie właśnie znajduje się nieopodal Fethie - cudowne miasteczko, totalnie puste. Dlaczego ? Już wszystko tłumaczę. Turcja podaje, że mieszkało tam w 1900 roku ok 2000 osób, w większości byli to Grecy. Głównie zajmowali się tam rzemiosłem, Turcy zaś w dolinie uprawiali pola. Po wojnie grecko-tureckiej pewnej nocy historia miasteczka Kayakoy się skończyła - wszyscy Grecy musieli opuścić swoje domy i od tego czasu kilka domów odrestaurowano i otwarto restauracje.



Po tym całym zwiedzaniu stwierdziliśmy, że jednak jesteśmy na wakacjach i jeden dzień poświęcimy na totalnie lenistwo - wybraliśmy się na rejs po 12 okolicznych wyspach. Cały dzień moczenia w wodzie czterech liter, wylegiwania się na statku i chłonięcia łapczywie promieni słonecznych - taki mały reset dla ciała i umysłu.






 W takich ładnym domku sobie mieszkaliśmy - zwróćcie uwagę na wielkie srebrne beczki na dachach - tak grzeją sobie wodę do kąpieli - to się nazywa genialne wykorzystanie klimatu :)


Kiedyś jednak nadchodzi czas powrotu - wylot mieliśmy z Bodrum, też piękne miasto, ale muszę przyznać, że dla mnie zbyt turystyczne przez co jest zbyt europejskie.








W sumie przez tydzień zdążyliśmy odwiedzić ok 7 miast - myślę, że to niezły wynik :) Macie już na swoim koncie wizytę w Turcji ? Podobało się Wam? Czekam na Wasze opinie :)

Część druga przewodnika po Turcji już niebawem - z tegorocznego wyjazdu :) 

8 komentarzy:

  1. Byłam w zeszłym miesiącu w Turcji (a właściwie 10 października;)) i jestem zachwycona, chciałabym tam zamieszkać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam we wrześniu w tym roku :) nooo ja też zawsze sobie powtarzam, że mogłabym tam zamieszkać :D

      Usuń
  2. Przebosko tam jest! Chcę pojechac w takie wlasnie miejsce, gdzie jest cieplutko i pozytywnie!! pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję, że tam się wybiorę w blilskiej rpzyszłości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieje, ze w nowym roku również mi się uda tam zawitać ☺

      Usuń
  4. Turcja jest przepiękna, to błogie uczucie... wylegiwać się w morzu i patrzeć na góry <3 zazdroszczę zobaczenia takiej ilości miast :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze zobaczę jeszcze więcej, na prawdę bardzo lubię ten kraj :)

      Usuń