Nigdy nie mów nigdy!


To niesamowite jak w ciągu kilku lat wszystko może się zmienić. Ile razy było tak, że zarzekałam się, że czegoś nie zrobię, albo że nie wyobrażam znaleźć się w pewnej sytuacji. Odpowiedzcie  sobie same szczerze na pytanie ile razy właśnie tak było ?;)
Tak właśnie nauczyłam się nie zarzekać na śmierć i nigdy nie mówię nigdy. Od jakiegoś czasu mówię, że być może kiedyś zmienię zdanie, ale na ten moment coś mi nie odpowiada.

Kiedy sięgnę pamięcią 5/6 lat wstecz byłam przekonana, że życie to wieczna zabawa, nie ma w nim zmartwień i najważniejsi na świecie są znajomi. Wydawało mi się, że najlepszym rozwiązaniem świata jest zamieszkać w samym centrum Poznania, najlepiej na Starym Rynku, żeby mieć zawsze blisko do domu, po imprezach rzecz jasna. 

Natomiast moim drugim domem były galerie handlowe między innymi dlatego, że w kilku z nich pracowałam. Wiecie zakupy, przy okazji kawka, herbatka, a na dokładkę obiad – Idealna sprawa, wszystko w jednym miejscu i pod ręka.

Kochałam poznawać niezliczone ilości ludzi i przebywać w tłumach (czyt. Puby, festiwale itp.). W pewnym momencie doszłam do takiego momentu, że ktoś mnie zagadywał na mieście i wiedziałam, że znam tę osobę, ale nie umiałam jej przykleić skąd tak właściwie....nie mówiąc juz o tym ile wysiłku kosztowało mnie to, aby przypomnieć sobie imię tejże osoby.

Mieszkając w Poznaniu nigdy też nie odczuwałam potrzeby posiadania prawa jazdy i absolutnie sobie siebie za kierownicą nie wyobrażałam, żyłam w przeświadczeniu, że narobię więcej szkód niż dobrego na drogach.



Aktualnie mieszkam w bardzo małym mieście, gdzie wszędzie dojdę pieszo i każdy się tutaj zna i nie wyobrażam sobie już żyć w takim pośpiechu jak dotychczas. Bieganie pomiędzy jednym uciekającym autobusem, a spóźnionym tramwajem to nie dla mnie. Tutaj większość sklepów otwarta jest do godziny 17,a w sobotę do 13. Jak to mówi M. w Koźminie inaczej czas płynie i zdecydowanie coś w tym jest.

Galerie handlowe mnie totalnie denerwują, raz na jakiś czas wpadam tam z przyjemnością, ale zastanawiam się po co ja w nich wcześniej tyle czasu spędzałam ?!:) Przecież można wejść, załatwić co trzeba i szybko uciekać od tych sztucznych świateł , klimatyzacji i rozdartych dzieci. 

Natomiast ludzi nadal uwielbiam poznawać, ale teraz zdecydowanie sobie ich filtruje, na tych co są warci uwagi i na tych, którym mojego czasu już nie poświęcę i tego się trzymam. W szczególności stronię od tych, którzy na pierwszy rzut oka są bardzo interesowni i wiedzą do kogo się odezwać, kiedy mają pewną potrzebę do zrealizowania. Natomiast co mnie dziwi najbardziej - znienawidziłam tłumy, kiedy jest zbyt wiele osób czuje momentalnie rozdrażnienie i zdecydowanie cenię sobie kameralne miejsca i kameralne koncerty.

No właśnie i tutaj też dochodzę do najważniejszej konkluzji tego mojego małego elaboratu – nie znajomi są najważniejsi, a zdecydowanie rodzina i przyjaciele, których do rodziny w sumie można śmiało zaliczyć. Ile ja czasu straciłam spędzając chwile z ludźmi, którzy nie byli tego warci, zamiast posiedzieć wieczorem z rodzicami na przykład.... Cóż czasu się nie cofnie, można jedynie zapobiegać takim sytuacjom :)

A jeśli chodzi o prawo jazdy.. W końcu mam i śmigam pięknie. Na ten moment zadaję sobie pytanie, dlaczego byłam tak głupia, że tak długo zwlekałam z tym tematem! ?;) Już nie wyobrażam sobie nie mieć prawka.


A Wy obserwujecie u siebie takie zmiany ?;))

15 komentarzy:

  1. znam too ;) Ja tak rpaktycznie mam ze wszytskim, ze zarzekam się że nie nie ma opcji nie ma mowy a ostatecznie jednak to robię ;D haha ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko ja tak zawsze miałam, dobrze wiedzieć :)))

      Usuń
  2. Ostatnimi czasy mam podobne przemyślenia co do mieszkania w dużym mieście i tęskni mi się za rodzinnymi stronami. Ta zima mnie zdecydowanie męczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja za rodzinnym poznaniem tez tęsknie do momentu kiedy nie przyjdzie mi jeździć po nim autem ..... :D

      Usuń
  3. Ja mieszkam całe życie w jednym miejscu, ale zmiany niedługo nastąpią, bo wyjadę na studia :) Z tym, że ja z małej miejscowości do dużego miasta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z małej miejscowości do dużej na studia to fajna sprawa :) ja właśnie studiowałam w moim Poznaniu, wiec nie miałam takich klasycznych studiów jak moi znajomi :) bardzo miłe wspominam te czasy coraz cześciej ostatnio :) ale wierz mi ze po jakimś czasie będziesz chcialamwrocic do spokojniejszego miasta :))

      Usuń
    2. Zobaczymy jak mi się życie potoczy :)

      Usuń
  4. Również coraz uważniej dobieram sobie znajomych. Nie raz się na nich nacięłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ja tez, ale długo wierzyłam, ze skoro ja mam dobre intencje to inni tez... Ale niestety świat nie jest tak zbudowany 😔

      Usuń
  5. też zarzekałam się wielu rzezy, a tu proszę;-) a co do znajomych również sobie ich dobieram ostrożniej:)
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  6. Hah, co do prawa jazdy mam takie same zdanie o sobie jak ty kiedyś miałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj kiedyś wsiąść za kółko, może Ci sie spodoba bardziej niż myślisz :)

      Usuń
  7. Gdyby nie ZEROWE możliwości, jakie daje moje rodzinne miasto, to pewnie chciałabym tam wrócić. Jestem kurpianą z krwi i kości, tęsknię za tymi cholernymi sosnami i piaszczystą ziemią. Wolałabym mieć rodzinę na wyciągnięcie ręki, niż mijać zblazowane małolaty na warszawskiej patelni. Eh, obudziłaś coś, o czym wolałam nie myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wierz mi, ze w kozminie wielkich możliwości tez nie ma , ale nie to jest dla mnie najważniejsze na ten moment :)

    OdpowiedzUsuń