Z dziennika kursantki


Nie wiem czy wiecie, ale do najmłodszych nie należę. Zaraz stuknie mi 26 i nadal nie mam prawa jazdy. W zasadzie mieszkając w Poznaniu nigdy samochód nie był mi  potrzebny - raz, że mieszkam w takim miejscu, że wszędzie mam blisko, a dwa w Poznaniu zawsze dojadę gdzie chcę komunikacją miejską. Nigdy nie było dobrego czasu na zrobienie tego prawka, no i przyszła kryska na Matyska i zostałam do tego zmuszona - dzięki Mateusz, dzięki :)

Kilka miesięcy zastanawiałam się do jakiego ośrodka się zapisać, aż w końcu zdecydowałam się na taki, który jest najbliżej mojego domu - mając w głowie to, że będę musiała chodzić na wykłady po pracy stwierdziłam, ze dojeżdżanie godzinę w jedną stronę przez pół miasta jest mi niepotrzebne.

Kiedy już się zapisałam okazało się, że zaczynam tydzień później - szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że to odbędzie się tak szybko :)  W tym czasie załatwiłam żałosną wizytę u lekarza, która kosztowała miliony monet i nie była tego warta - w zasadzie nie była warta nawet złotówki .. Załatwiłam w urzędzie PPK - tak tak, teraz przed rozpoczęciem kursu muszę pobrać i otworzyć Profil Przyszłego Kierowcy - kolejna świetna fanaberia dzięki, której tracę czas chodząc i czekając w urzędach.

Wizja 30h wykładów teoretycznych codziennie od 18 do 21 była mało pokrzepiająca, ale całe szczęście czas szybko uciekał i wykładowca okazał się bardzo fajny. Zabawne było, kiedy wszedł i się przedstawił ... Prawdopodobnie musiałam dość głośno wtedy parsknąć śmiechem, bo kilka dni wcześniej z dokładnie tego samego nazwiska śmialiśmy się w pracy :) Przypadek? Nie sądzę! Na wykładach w końcu pojęłam skrzyżowania i ronda - a to już był duży progres :) W zasadzie fajnie sobie usystematyzowałam wiedzę na temat ruchu drogowego :)

Na zajęciach z pierwszej pomocy, kolega z grupy musiał wyjść z sali, ponieważ zrobiło mu się słabo patrząc na zdjęcia jakie wyświetlano - tutaj również nie lada uśmiałam się pod nosem:D Kiedy doszło to ćwiczeń praktycznych na fantomie ratownik medyczny stwierdził, że mam smykałkę do masażu serca, na  co ja błyskotliwie (jak to zawsze ja:P) zażartowałam :" to przez to, że oglądałam Ostry Dyżur jak byłam dzieckiem" - ja się zaśmiałam, ratownik się zaśmiał - natomiast reszta towarzystwa nie zrozumiała żartu i w tle było słuchać tylko cykające świerszcze ... :P No tak - dobre żarty to zawsze była moja mocna strona:D

Zaraz po zajęciach teoretycznych rozpisałam sobie u instruktora jazdy - wszystkie z góry, co uważam za bardzo wygodną opcję . Pierwsze zajęcia praktyczne rozpoczęliśmy na placu - i takie jeżdżenie w kółko, ruszanie, hamowanie i tak dalej   - żeby zapoznać się z autem. Jednak po godzinie od razu kazał mi wyjechać na ulicę - tak też uczyniłam i zrobiłam to zupełnie bez żadnego stresu, nawet jak podczas ruszania zdarzyło się, że zgasł mi samochód nie panikowałam - ze spokojem sobie odpaliłam i ruszałam., uważam, że za kółkiem najważniejszy jest spokój  i opanowanie. Nadal nie mogę zrozumieć jak można być takim burakiem i trąbić na elkę .... Ktoś mi może to wytłumaczyć może?:)

I tak przez 30 h jazd, których jest stanowczo za mało jak dla mnie - zwiedziłam całe miasto, pokonałam wszystkie "straszne" ronda i przy tym się świetnie bawiłam. Okazało się, że jednak mam smykałkę do jazdy autem, a zawsze odwlekałam kurs z tego powodu, że kiedy próbowałam sobie gdzieś tam na polnych drogach jeździć nigdy nie czułam się dobrze za kółkiem. Piotr nawet wywiózł mnie na autostradę, co sprawiło mi wielką frajdę:)

Jedyną rzeczą, która mocno mi dopiekała był ten słynny łuk - pierwsze dwa razy nie mogłam zrozumieć co mam począć, żeby pojechać dobrze - ależ ja się wściekałam sama na siebie. Musiało to wyglądać bardzo zabawnie - na tyle, że wielokrotnie mój instruktor ze mnie po prostu szydził:D

Przy trzecim podejściu łuk pokonałam i nagle dostałam olśnienia:D Jaka ja byłam z siebie dumna wtedy .. ahh :P Niezapomniane emocje:D

Po kursie przyszło do egzaminu wewnętrznego, który zdałam. Pognałam więc po weekendzie szybko zapisać się na państwowy egzamin teoretyczny, który odbył się dziś i wtopiłam jednym punktem   - no wściec się można:D Macie jedno zadanie trzymać kciuki w poniedziałek - może jak tyle kciuków zaciśniecie to zdam przy drugim podejściu :))

Podsumowując - jeśli nie macie jeszcze prawka , róbcie je czym prędzej żebyście nie żałowały tak jak ja, że zabrałyście się za to tak późno - bo ja mogłabym mieć już prawo jazdy od 8 lat ... :P

Najważniejszą rzeczą na kursie jest zajebisty instruktor! Koleżanka powiedziała mi niedawno, ze między kursantem a instruktorem musi być tzw chemia - i ma w tym dużo racji:) Pomyślcie sobie, że spędzicie z tą osobą 30 h w samochodzie, w którym nie ma ucieczki:) Rozmowa musi się kleić, musi być cierpliwy i absolutnie nie może na Was krzyczeć i wyżywać swoich frustracji. Jeśli źle się czujecie w samochodzie ( w  sensie nie czujecie bezpieczeństwa) w trakcie nauki, zmieńcie instruktora na innego, bo totalnie niczego się nie nauczycie i jazda samochodem nigdy Wam się nie spodoba, a wręcz zbrzydnie.

Macie już swoje wymarzone prawo jazdy, anegdotki?:)

27 komentarzy:

  1. Z prawkiem jest zawsze tyyyle zabawy... Ja tez nie mam, ale planuje planuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Macie, macie. Niedawno na blogu świętowałam 5 lat. Z anegdotek - zemdlałam podczas zajęć z pierwszej pomocy, bo było mega duszno. ;) i na 7 jeździe urwałam lewe !!! lusterko o sygnalizacje świetlna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zemdleć na zajęciach z pierwszej pomocy - bezcenne:D Na pewno zdobyłaś serce prowadzącego:D hehehehe

      Jak można urwać lusterko o sygnalizacje świetlną?:D

      Usuń
  3. Ja kurs robiłam tak dawno, że już niewiele pamiętam.
    No może raz dzwoni do mnie instruktor i się drze na mnie "gdzie jesteś?! czekam i czekam!"
    a ja "yyyyy...ale my nie byliśmy na dziś umówieni."
    "nie? to ja nie dzwoniłem do Ciebie, że mam dziś czas dla Ciebie?"
    "no nie."
    "a to sorry, śpij sobie, widzimy się w piątek!" (była 7 rano;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłabym zła, że ktoś na mnie nakrzyczał jak byłam w pół śnie:D hehehehhehe

      Usuń
  4. ja prawko zaczełam robić przed 18 i zdałam za drugim razem oczyiwście łuk mi nie wyszedł choc zawsze dobrze sobie z nim radziłam, ale za drugim poszło z górki :D ten stres !!był najgorszy!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stresss jest maaasakryczny :P ale trzeba to przejść :)

      Usuń
  5. ja robiłam w tamtym roku i chyba miałam nawet tą samą ksiazkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka bardzo fajna:) Przejrzysta i napisana zrozumiałym językiem ;)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Ja żałuję, że nie zrobiłam tego 8 lat temu :D heheheh

      Usuń
  7. Ja zastanawiam się czy kiedykolwiek uda mi się mieć prawojazdy.., patrząc na moje zamiłowanie do butów to wole kupować buty niż iść na prawko, no ale kiedyś będzie trzeba iść :)
    Dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tez problem z butami - nieeee inaczej, ja z nimi nie mam problemu - kocham wszystkie:D

      Usuń
  8. Trzymam za Ciebie kciuki żeby wszystko pięknie poszło :) Ja mam (jeszcze) 21 lat i już od liceum rodzice namawiają mnie na prawo jazdy... a ja się boję. Wiem, że i tak mnie to czeka i nawet chciałabym już to mieć za sobą, ale naprawdę się boję, że nie dam sobie rady. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bój się!!!:) Wierz mi , że to łatwiejsze niż mogło by się wydawać:)

      Usuń
  9. trzymam kciuki za naukę jazdy :) ja mam prawo jazdy, ale nie jeżdżę. Już praktycznie zapomniałam jak się jeździ :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziękuję:) Myślę, że jakbyś wsiadła to po kilku minutach byś sobie przypomniała:) To jak z jazdą na rowerze - tak mi się wydaję :)

      Usuń
  10. trzymam kciuki ! na pewno dasz radę ;))

    ja zdałam prawko za pierwsyzm i cieszę się, że je mam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziś pykłam teorię za drugim razem :) Jutro się zapiszę na praktykę :)

      Usuń
  11. Po pierwsze jaka nie najmłodsza :D Toć 26 lat to nie starość, ani wiek średni :D Po drugie trzymam kciuki- teraz na pewno się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, że to już starość:d hehehehehehe

      Udało się :)

      Usuń
  12. Wykłady teoretyczne to masakra, stracony czas. Ja uwielbiałam jazdy jak miałam z innym gościem niż normalnie - czyli dwie normalne i egzamin. Ja miałam na kursie dziewczynę około 30, stwierdziła, że najwyższy czas bo dziecko trzeba do przedszkola wozić, a zdarzają się i kobiety po 40 podobno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co widzę, to faktycznie sporo ludzi starszych robi prawko :) Jak to się mówi, lepiej późno niż wcale :)

      Usuń
  13. Brak prawa jazdy spędza mi sen z powiek, ale mam w planach w końcu zabrać się za siebie i zdać :) Najbardziej żałuję, że mogłam je mieć od 5 lat, bo kurs już robiłam. Z czystego lenistwa i braku wiary w siebie poddałam się po kilku oblanych egzaminach. Teraz żałuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój brat też kurs zrobił i od 10 lat na egzamin nie dotarł - a szkoda:) Jak już się coś zaczyna to warto było by skończyć:)

      Trochę wiary w siebie!!:) Jak mi się udaje to i Tobie na pewno się uda:)

      Usuń
  14. bo pewnie większość kursantów ma ledwo 18stkę na karku i nie wiedzą co to 'Ostry dyżur' :D mój instruktor był starym dupkiem z wąsem, pewnie dlatego trochę mi zeszło zanim zdałam:D ja już ponad 6 lat dzień w dzień pomykam sobie samochodem, ale w Poznaniu nie wiem jakbym sobie dała radę na tych ogromniastych rondach :D

    OdpowiedzUsuń