Niektórzy uważają, że zmiany są dobre i jak najbardziej wskazane inni natomiast lubią taki zastój - taką swoją małą nudę. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy, zmiany zaczynam od uporządkowania przestrzeni w okół mnie, a później z czystą kartą idę do przodu jak w dym.
W moim życiu pojawiły się strony z nowym rozdziałem, który najlepiej było by zatytułować Wielkie zmiany - zmiany na lepsze (przynajmniej taką mam nadzieję, że na lepsze:P). Jak zawsze czuję w sobie lekki niepokój, niepewność, ale zarazem wielkie podekscytowanie i radość. W zasadzie póki co chyba jeszcze czuję lekkie zmieszanie i niedowierzanie?! Jestem w trakcie układania i porządkowania tego wszystkiego, co z jednej strony było już planowane od dawna, a z drugiej stało się niespodziewanie.
O co tyle hałasu?! Wyprowadziłam się ze swojego rodzinnego Poznania do dużo mniejszej miejscowości ok 100 km na południe. Dlaczego tak?! Po pierwsze z chęci zamieszkania po ponad 3 latach z moim M - co było planowane już od ponad roku i tak w końcu wykończyliśmy nasze gniazdko. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona, ale jednocześnie nie wiem czego się do końca spodziewać, ponieważ moje poprzednie związki nigdy nie były na tyle poważne, żeby z kimś zamieszkać. Po drugie po 26 latach mieszkania u rodziców pora w końcu było się ewakuować - nie żebym narzekała, bo miałam tam jak u pana boga za piecem, ale trochę już chyba było mi wstyd :P Po trzecie duże miasto już mnie bardzo zmęczyło - wieczne korki, tłumy, hałas i brak perspektyw na porządną pracę ...
Właśnie niby od dawna wiedziałam, że będę się przeprowadzać , jednak jak zawsze u mnie odbywa się to na wariackich papierach :P Rozstałam się z moim poprzednim miejscem pracy i całe szczęście, bo nosiłam się z tym zamiarem ponad pół roku, ale z lenistwa i wygody tam siedziałam, bo przecież i tak za kilka miesięcy się wyprowadzam. I to mnie zmotywowało do szukania pracy w Koźminie i znalazłam! W ciągu półtora tygodnia spakowałam część ubrań i jestem po pierwszym dniu w nowym miejscu pracy - teraz jestem PANIĄ Z BANKU ho ho poważna sprawa:D
I tak w nowym mieście, nowym domu, z nową pracą zaczynam kolejny rozdział swojego życia - wydaje mi się, że pierwszy taki bardzo poważny - ale cieszę się z tego i nie mogę się doczekać co z tego wyniknie :) Jedną sprawą, która mi w tym wszystkim przeszkadza, jest to że mam daleko rodzinę, z którą jestem mocno związana i zdecydowanie wolałabym mieć ją bliżej niż dalej:) Ale jak to mówią wszystkiego mieć nie można :P
Trzymajcie za mnie kciuki :)
trzymam mocno kciuki i czekam na zaproszenie na kawę!
OdpowiedzUsuńPS nie wyobrażam sobie Ciebie w banku :D:D:D
Na kawę zapraszam zawsze!! Daleko nie masz:D Teraz mam na czym usiąść, więc kawa jak najbardziej na tak :P
UsuńJa sobie też nie wyobrażam, ale czasem trzeba spiąć poślady :D
♥
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZmiany są dobre :) Powodzenia w nowym miejscu :)
OdpowiedzUsuńDobre, dobre!! :) Nie dziękuję ;)
UsuńTeż się zaraz wyprowadzam do swojego M. - Ale opuszczam Białystok i rzucam na Warszawę... Jestem PRZE-RA-ŻO-NA. Raz, że koniec studiów, które były męczarnią, ale w końcu znaną i przytulną, dwa, że mieszkanie z facetem to już poważna sprawa. Za miesiąc o tej porze będę w naszym mieszkaniu, którego jeszcze nie mamy! Aż słabo się robi.
OdpowiedzUsuńWszystko się ułoży, zobaczysz;) Trzeba się tylko dotrzeć i będzie super :)
UsuńCo do Warszawy podziwiam :) Też kiedyś się na nią prawie rzuciłam, ale cieszę się, że jednak nic z tego nie wyszło i uciekłam do małego miasta:)
Ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, zapraszam częściej do siebie :)
Usuńzmiana dość duża i mam nadzieję,że pozytywna ;-)
OdpowiedzUsuńSandicious
Póki co wydaje mi się, że bardzo pozytywna!:) hehehhe
UsuńGratuluję wspólnego mieszkania! :)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w kliki w nowym poście będę wdzięczna ;*
Kochana, zatem zycze duzo szczescia na "swoim" i w ogole, w nowym etapie zycia ;)
OdpowiedzUsuńWielkie, wielkie dzięki :)
UsuńNa pewno sobie poradzisz, powodzenia :)
OdpowiedzUsuńObyś miała rację ;) hehehe
Usuńkochana mnie w te wakacje czeka to samo:) co prawda nadal w tym samym mieście, ale wreszcie razem, 'na swoim' :) najbardziej martwię się o moją kotkę, że przeprowadzka może jej się nie spodobać, tym bardziej, że się z moim wybrankiem 'czubią-lubią' :D
OdpowiedzUsuńNo kotka będzie ogłupiona przez tydzień pewnie, ale przyzwyczai się :) Pamiętam kot znajomego tydzień chował się pod łóżkiem, a potem było już okej :)
UsuńTobie życzę powodzenia :)))))