Słów kilka o rozmowach kwalifikacyjnych

Były kosmetyki, recki i jedzenie, jednak głównym tematem ostatnich kilku tygodni mojego życia było poszukiwanie pracy. Tym razem pracy niebylejakiej. Pracowałam już w zasadzie wszędzie, w sklepie, w urzędzie, w nieruchomościach, w „kancelarii”, w supermarkecie, w fabryce i w cateringu  :) były to zarówno prace dorywcze, wakacyjne, jak i „poważne, dorosłe”. Chociaż pracą też tego nazwać nie można, bo według mnie umowa-śmieć-zlecenie to nie  jest praca, a czysty wyzysk. Dlatego po powrocie z Holandii postanowiłam, że albo umowa o pracę albo wracam do naszych sąsiadów z zachodu, będę zasuwać może ciężko, ale za godziwy szmal ;p

Na temat poszukiwania pracy i samej pracy mogłabym napisać książkę, a gdybym połączyła swoje doświadczenia z doświadczeniami Julii oraz kilku innych znajomych, wyszłaby cała antologia :) Moje poszukiwania w końcu się zakończyły pozytywnie, dlatego chciałabym opisać moje najnowsze wrażenia z rozmów oraz stroje, w których się pokazałam :)

Któregoś pięknego poniedziałku, podczas wizyty w Poznaniu, kiedy leżałam sobie jeszcze w łóżku dostałam telefon. Miła Pani chce przeprowadzić ze mną wstępną, telefoniczną rozmowę kwalifikacyjną. Dlaczego nie, pomyślałam. Firma dobra, międzynarodowa, w mieście które mi pasuje. Pani po zadaniu kilku pytań, co skąd gdzie i dlaczego przeszła do rozmowy po angielsku. Trochę mnie zaskoczyła, ale widziałam już dużo, więc zaskoczenie szybko mi przeszło. Po teście z angielskiego zaprosiła mnie na rozmowę w mieście docelowym. Ja w Poznaniu, bez ciuchów, więc telefon do Julii, że zakupy, że na rozmowę. Obeszłyśmy wszystkie możliwe sklepy, zajęło nam to cztery bite godziny i już pogodziłam się z losem, że nie będę miała w czym iść, kiedy Julia zaproponowała Croppa. Podeszłam do pomysłu sceptycznie, bo cropp? Serio? Chociaż ostatnio kupiłam tam kilka fajnych ciuchów, nie spodziewałam się, że znajdę coś odpowiedniego na interwju do korpo. Zdziwiłam się. Kupiłam kieckę za całe 70 złotych :) Na pierwszą rozmowę przyodziałam się zatem w kiecę z kropa i płaskie buty firmy krzak, które posiada również Julia. 


Sukienka: Cropp
Buty: Kari
Legginsy: z Biedronki :)

Po tygodniu dostałam telefon, że przeszłam etap pierwszy i zapraszają mnie na etap drugi: rozmowa z menedżerami. Jak z menedżerami, to muszę ładnie się ubrać. Na szczęście mam jedną super kiecę z zeszłego roku z Reserved, powinna się nadać. Do kiecy przyodziałam czarne koturny, niestety gdzieś mi zaginęły, dlatego nie mogę wrzucić fotki :) 


Sukienka: Reserved
Legginy: Biedronka

Jak widać na zdjęciach kolory moich ciuchów są raczej stonowane. Są ludzie, którzy uważają, że dobra żarówa nie jest zła, ale ja się do nich nie zaliczam. Lubię prosto. Poza tym, nie wiesz nigdy czy w pracy o którą się ubiegasz nie ma dress code. Jak Cię zobaczą w żarówie, odpadasz z miejsca :) Na demonstrowanie swojej indywidualności przyjdzie czas, kiedy podpiszesz umowę.
Makijaż na rozmowę zawsze robię najprostszy z możliwych. Zimą lekki podkład i trochę pudru, żeby się nie błyszczeć, tusz do rzęs i bezbarwna szmina. Błyszczykiem odważyłam się smyrnąć dopiero na podpisanie umowy. Latem natomiast tylko tusz do rzęs, bo nie ma sensu w upale robić mejkapu, który nie wytrzyma dojazdu na miejsce :) Jeżeli chodzi o paznokcie, to zazwyczaj są niepomalowane, bo mam brzydkie i zniszczone i nie chcę żeby rzucały się w oczy. 

Jako, że posiadam kolczyk w karku, na wszystkie rozmowy chodzę z włosami rozpuszczonymi, bo jak z takiego powodu mają mnie nie zatrudnić, to lepiej zasłonić. Na rozmowach polecam trzymać ręce na kolanach, wtedy nawet jak się trzęsą, to nie widać, jeżeli macie problem z czerwoną szyją, to marynara i jakaś ładna apaszka załatwi sprawę. Poza tym zanim odpowiecie na pytanie, polecam wziąć dwa wdechy i zastanowić się jeszcze raz, czy poprzedni szef naprawdę był taki durny :) Ja przed rozmowami staram się utrzymać swoją codzienną rutynę, to pozwala mi zachować spokój. Czyli wstaję rano, robię bałagan, jem śniadanie, jakiś prysznic, szybka fajka, makijaż, zęby i w drogę (najlepiej nie palić 30 minut przed rozmową, wiem że ciężko wytrzymać, ale dla niektórych swądek świeżo palonej fajki jest na tyle odrzucający, że z miejsca skreślają kandydata, to akurat wiem nie z własnego doświadczenia, ale z rozmów z ludźmi na co dzień zajmującymi się HRem). W moim przypadku zawsze działa, nawet przed najbardziej stresującymi spotkaniami. 

Idąc na rozmowę do korpo warto trzy razy sprawdzić, czy nie mamy wymiętej kiecy albo czy coś nam nie wystaje, bo wiadomo że szczegóły mają największe znaczenie. Przed ostatnią rozmową profilaktycznie wypastowałam buty zanim wysiadłam z samochodu. 
To takie tipy okołorozmowowe. Jeżeli chodzi o samą rozmowę to po pierwsze nie kłamać. Bo się i tak wyda. Nie mówić źle o byłych pracodawcach i myśleć „outside the box”. Pewne rzeczy można pominąć milczeniem, ale jeżeli w siwi macie dużo prac, które trwały mniej niż 3 miesiące to warto jeszcze przed rozmową zastanowić się, co odpowiedzieć, kiedy padnie pytanie „ale dlaczego tak krótko”. Ja stosuję stałą formułkę: „praca na umowę zlecenie, bez możliwości przejścia na umowę o pracę oraz bez możliwości rozwoju i w dłuższej perspektywie na awans”. I to bez względu na to, z jakiej przyczyny współpraca się skończyła. Chyba, że akurat zamknęli wasze miejsce pracy, to wtedy wiadomo :) poza tym polecam zapoznać się z historią firmy i co w ogłoszeniu napisano o waszym potencjalnym stanowisku pracy, bo chociaż zdarzyło mi się tylko raz pytanie o to, to jednak się zdarza i głupio nie wiedzieć na jakie stanowisko się aplikowało. 
Na zakończenie fotka autfitu na rozmowę w 30 stopniowym upale :) o dziwo moim włosom udało się nie skręcić.

Okulary: River Island
Sukienka i pasek: Reserved
Buty: H&M

A.

Zdjęcia (poza ostatnim :)) Wykonała Alicja

3 komentarze:

  1. Mówić prawdę i nie marudzić na szefa... To ja musiałabym przemilczeć... wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaraz będę tak lat, BO ZAKOŃCZYŁAM SESJE !
    G.

    OdpowiedzUsuń