Kosmetykowe must have Julii!


Każda z nas ma w swojej kosmetyczne malowidła, z którymi się nie rozstaje - i ja mam swoje. Kosmetyków kolorowych mam stosunkowo mało, tak naprawdę mój makijaż jest zawsze taki sam. Odnalazłam swój styl, w którym czuję się bardzo dobrze (nie pamiętam, kiedy ostatni raz użyłam kredki do oczu lub cienia).

Oto mój kosmetykowy  must have!

1. Podkład Lirene City Matt – Długo szukałam podkładu, który będzie mi odpowiadał. Próbowałam już na swojej twarzy niezliczone ilości tego mazidła – ten nie kryje, po tamtym twarz się świeci, tamten ma okropną konsystencję, natomiast jeszcze kolejny dziwnie się roluje i zostawia okropne plamy – bleh!
Lirene City Matt kupiła moja Mama i to całkiem przypadkowo, stwierdziła, że skoro kremy tej marki jej bardzo odpowiadają to podkład również powinien. Na całe szczęście jej nie podszedł i otrzymałam go ja!:) Jest dla mnie idealny – faktycznie dobrze matuje, bardzo dobrze kryje, ale nie tworzy efektu maski! Poza tym paleta kolorów jest bardzo zróżnicowana, ale nie są różowe, ani żółte i całe szczęście nie pomarańczowe:) Kolory są dostosowane do normalnych odcieni cery – mój strzał w 10 to toffie:). Podkład nakładam palcami, a mimo wszystko efekt jest genialny i co najważniejsze trzyma się na twarzy cały dzień (w upały również bardzo dobrze się zachowuje)

 2. Paleta korektorów Wibo 4in1 - Korektor to kolejny kosmetyk, który musi być po prostu dobry. Musi dobrze kryć i przede wszystkim nie wysuszać skóry. Długi czas używałam korektora antybakteryjnego z Rossmana, z którego byłam bardzo zadowolona, aczkolwiek zmuszona brakiem towaru w sklepie, kupiłam właśnie Wibo do którego byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Ostatnia próba zmiany korektora na Miss Sporty okazała się fiaskiem, bo po co komu korektor, który w ogóle nie kryje?! Wracając do Wibo – ma cztery kolory: jasny beżowy, ciemny beżowy, zielony oraz różowy. Dla tych, które nie wiedzą jasny beż jest do zatuszowania drobnych niedoskonałości, ciemny do konturowania twarzy (czego ja nie robię), zielony do miejsc zaczerwienionych, a różowy rozświetla cienie pod oczami. Korektory mają genialną, kremową konsystencję! Kryje bez problemu i nie przesusza skóry, a różowy rozświetlacz nie zbiera się pod oczami! :) Póki co używam go od ponad tygodnia, ale już wiem, że jest bardzo wydajny!



3. Essence All About Matt! - Najważniejsze jest dobre wykończenie makijażu, żeby twarz się nie świeciła i pięknie wyrównała. Pudrów matujących ( wolę takie, niż rozświetlające) również już mam na swoim koncie mnóstwo i nigdy nie byłam do końca zadowolona. Zazwyczaj wybierałam te które mają już swój pigment i nigdy nie mogłam dopasować go idealnie. Jednym z niewielu pudrów, z których byłam bardzo zadowolona był sypki puder transparentny marki loreal – jednak cena nie zachęcała do ponownego zakupu, a poza tym chyba wycofali go ze sprzedaży(lub zmienili opakowanie?) Znowu z zupełnego przypadku – "na próbę" kupiłam Essencec i trafiłam! Obawiałam się tego, że może brzydko bielić twarz i wyglądać będę jak niedorobiona gejsza ;) All About Matt pięknie wykańcza makijaż, nie bieli twarzy – idealnie współgra z każdym kolorem cery i ładnie matuje (oczywiście w ciągu dnia poprawki trzeba wykonać, ale i tak jestem z niego bardzo zadowolona)


4. Tusz do rzęs Miss Sporty Pump Up Booster – Nie wyobrażam sobie używać maskary z sylikonową szczoteczką – najzwyczajniej nie potrafię się nim obsługiwać ;) Lubię gdy rzęsy są pogrubione, dobrze podkręcone i wydłużone, a do tego jest potrzebna gigantyczna szczoteczka, którą Pump Up Booster posiada (chyba nawet większą od Collosal'a). Jeżeli mam być szczera uważam, że ta maskara jest połowę tańszym zamiennikiem Collosal'a – z którego również byłam bardzo zadowolona. Tusz się nie kruszy i nie odbija na górnej powiece. Bardzo , bardzo polecam!:) 



5. Eyeliner Esennce - pokochałam kocie oczy, a bez linera taki makijaż jest niemożliwy! Używałam już linerów w pędzelku (kilku różnych rodzajów od Inglota po Wibo) i zawsze mi się "paciał", malowanie to była katorga. Żeby coś z tego wyszło musiałam się nieźle namęczyć. Przyszedł czas na eyeliner w pisaku – i to była miłość od pierwszego użycia! Od kilku lat używam właśnie tego jednego i nie mam zamiaru próbować innego. Liner jest pięknie napigmentowany, nie kruszy się, nie odbija, szybko schnie i trzyma się świetnie! Końcówka pisaka jest bardzo precyzyjna, co ułatwia malowanie "jaskółek". Gdyby któraś się skusiła polecam strzepnąć liner przed użyciem, aby tusz spłynął do pisaka, szczególnie jeśli leży do góry nogami lub na płasko.



6. Lovely Sunny Powder – muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie używałam bronzera – teraz zaczęłam zamiast różu do policzków. Ma piękny kolor – nie jest bardzo ciemny, nie ma pigmentów pomarańczowych, ani żółtych i nie jest bardzo intensywny, więc na policzkach sprawdza się świetnie bez efektu placków ;) Jego główną zaletą jest to, że jest matowy i dobrze się utrzymuje na twarzy.

Podsumowując – nie trzeba mieć wielu kosmetyków, aby zrobić sobie ładny i naturalny makijaż, a co najważniejsze dobre kosmetyki wcale nie muszą być drogie! Nigdy nie byłam zwolenniczką wydawania na kosmetyki niewiadomo jakich pieniędzy – nie używałam takich marek jak Chanel itp. W mojej kosmetyczce najdroższy produkt kosztuje niecałe 30 zł!

Niedługo naskrobię wpis o kosmetykach pielęgnacyjnych – których mam znacznie więcej od tych kolorowych ;)

J.

6 komentarzy:

  1. czaję się na ten puder z essence, jak wykończę obecny, to na pewno po niego sięgnę.

    Co do eyelinera, to dla mnie tylko żelowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puder jest super i do tego ta cena! Uważam, że warto go sobie kupić. Wiele już przetestowałam (może nie tak wiele jak Ty:P) i uważam, że jest najlepszy:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Oczywiście! oh jakie faux pa! :( Dziękuję, już poprawiam ! J.

      Usuń
  3. Ja po eksperymentach z kosmetykami z górnej i dolnej półki doszłam do wniosku, że te drogie są jednak lepsze. Jednak nie ma między nimi w jakości takiej różnicy jakby sugerowała cena. To jest jakość o jakiś jeden ton wyżej. Co do bubli to spotkałam je po obu stronach niezależnie od marki. Po latach wydaje mi się, że ważniejszy jest dobór pasującego koloru. Jak nie dobierzemy właściwie to żadne chanele i diory nie pomogą. I tak będziemy lepiej wyglądać w czymś za 10 zł a nie za stówkę.

    OdpowiedzUsuń