Dzięki bogu za Spotify. Jako że tymczasowo jestem bezrobotna, nie mam kasy na nowe płyty i pozostał mi youtube i właśnie spotek (chociaż nie polecam przejścia na płatną wersję, a następnie rezygnacji z niej, bo Spotek zaleje was reklamami, dlatego zmyślnie założyłam sobie nowe konto i mogą mnie cmoknąć ;p). Zeszły rok obfitował w mega premiery albumów prawie wszystkich moich ukochanych (Juliii też :P) artystów.
Był Bonobo z The North Borders, The National z Trouble will find me, Editorsi z Hieną, City and Color, Nick Cave, Arktyczne Małpeczki, Justin Timberlake (czekamy na koncert!) i jeszcze mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale chyba już czas przejść do sedna (łord właśnie mi zmienił na sedan, łord wie lepiej ;)). Po tak rewelacyjnym zeszłym roku nie spodziewałam się, że ten rok może przynieść coś przynajmniej częściowo tak dobrego jak płyty, które wymieniłam. Na szczęście jak to często bywa pomyliłam się i nowy rok rozpoczęła (no w zasadzie ten rok już nie jest taki nowy) premiera Katy B „Little Red”. Płyta jest majstersztykiem. Po bardzo udanym debiucie, Katy udało się utrzymać poziom, a z każdym kolejnym odsłuchaniem wydaje mi się, że może nawet przeszła samą siebie :) Jak ktoś nie słyszał, a lubi klimaty dubstepowe, uk garaże (zostawię korektę łorda dla potomnych ;p), trochę hausowe brzmienie to polecam, bo naprawdę nie można tego przegapić. Na zachętę wrzucam mój drugi ulubiony numer z płyty, bo pierwszy youtube usunął z powodu roszczeń do praw autorskich!!!!!
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz