Pracowniczki roku - Julia i Krysia :) |
Po studiach szukałam na szybko pracy – wiadomo najszybciej można ją znaleźć w galerii handlowej, a że mam pod domem dwie ( swoją drogą nie wiem po co, jedna obok drugiej?!) to długo się nie zastanawiałam i pognałam z jeszcze ciepłymi CV.
Z góry założyłam, że sklepy z odzieżą odpadają, bo składanie wieczne tych ubrań doprowadzało by mnie do szewskiej pasji – a po co mi to ?! :) Tak właśnie trafiłam do FLO – sklepu w którym kupowałam już wielokrotnie, a z moim zamiłowaniem do kiczu wydawać by się mogło, że to idealne miejsce dla mnie. Po dwóch dniach zostałam zaproszona na rozmowę, która obok rozmowy nawet nie stała, po prostu oznajmiono mi, że mam przyjść do pracy – na pół etatu. Każdy gorsz się zawsze przydał, więc ucieszyłam się, że w tak krótkim czasie znalazłam pracę chociażby na taki mały wymiar godzin.
Dwa dni przed rozpoczęciem pracy, poszłam jak zawsze do ulubionego pubu W starym kinie i tam spotkałam znajomych, jak zawsze nie omieszkałam się pochwalić, że dostałam pracę. Wcale nie dziwnym trafem, bo Poznań jest bardzo mały - okazało się, że był tam Przemek, który tam właśnie pracował – więc z pierwszym współpracownikiem już się zapoznałam, co było mocno pokrzepiające (mimo, że problemu z poznawaniem nowych ludzi nie mam w ogóle).
Pierwszy dzień w nowym miejscu pracy okazał się nocką – ucieszyłam się, że nie będę miała styczności z klientami, a zdążę zapoznać się z towarem. I tak po mocno nieudanym związku trafiłam na zatowarowanie walentynkowe i utonęłam we wszelkiego rodzaju serduszkach - cudownie i świetnie! - NIE POLECAM ;) Poznałam całą ekipę, z którą po godzinie już się świetnie bawiłam i porozumiewałam bez słów. Chociaż muszę przyznać, że jak mnie tak Przemysław przedstawiał, nagle powiedział:" A to zastępca kierownika" i wskazał na Krysię .... spięłam dupę i pomyślałam :"kurczę zastępca kierownika, to teraz mam przerąbane, że tak przeklinałam wcześniej" (tak, tak mam z tym problem:P) – okazało się, że po stylizacji pierwszego wspólnego woodwall'a z Krysią stałyśmy się przyjaciółkami na dobre i złe!:)
Na świetniej pracy z cudownymi ludźmi, którzy nauczyli mnie wszystkiego (szczególnie Krysia) odnośnie pracy, stylizacji, architektury wnętrz (którą się zainteresowałam właśnie wtedy) upływał mi czas. We FLO praktycznie zamieszkałam, ponieważ z pół etatu z powodu choroby jednej dziewczyny zrobił się półtora, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wreszcie po kilku miesiącach takiej sielanki przyszła zmiana kierownika – co bardzo nas ucieszyło, ponieważ poprzedni święty nie był. Z otwartymi rękoma podeszliśmy do nowego przełożonego, którego na potrzeby dalszej historii nazwę Człowiekiem Skurwielem.
Jak to ja stara naiwniara nabrałam się na ten słodko pierdzący image jaki sobie Człowiek Skurwiel przybrał. Wyciągnęliśmy wszyscy do niego palec, a padalec wziął całą rękę – mogliśmy się na to przygotować, bo oczywiście znamy kogoś, kto z nim już pracował i nas ostrzegał , ale chcieliśmy być fair i nie wyrabiać sobie zdania na podstawie czyjeś opinii.
W rezultacie Człowiek Skurwiel wziął sobie za bardzo do serca stanowisko kierownicze i chciał sobie tylko pokierować i nic nie robić – w życiu nie widziałam, że ktoś tak się opierdalał w pracy. Był mistrzem udawania -a nie dość, że nic nie robił to całą najcięższą pracę fizyczną zrzucał na kobiety, z którymi miał ewidentnie problem. No ale jak się jest typem co ma 150 cm wzrostu, zakola wielkości Śniardwy, palce jak u żaby i owłosione uszy wcale mu się nie dziwię, że miał problem z kobietami, które miały swoje zdanie i nie dały sobie na głowę wejść!
Sytuacji, które mogłabym opisać są tysiące, więc nie ma to najmniejszego sensu. Człowiek Skurwiel potrafił kazać mi przekopać cały magazyn, po czym bezczelnie nic nie robią powiedzieć mi :" a czym ty się tak wielce zmęczyłaś? Przesadzasz!" - nie muszę chyba mówić, że ciśnienie poszło mi tak bardzo, że prawie go tymi bibelotami nie raz zabiłam w swoich myślach. W każdym razie nie jestem, ani postawną osobą, ani szczególnie silną i porządkowanie zaplecza to raczej męska praca – no ale co, przecież ja dam sobie radę.
Człowiek Skurwiel wielokrotnie odmówił mi pomocy, kiedy o nią prosiłam jak szłam z ciężkim kartonem – większym ode mnie ze trzy razy na dostawie mówiąc: "Nie, nie ja Ci nie pomogę, ja jestem kierownikiem" – zapytuję tutaj JAKI Z NIEGO MĘŻCZYZNA? ŻADEN! - bardzo żałosna mała pacynka!
Na tyle mu się nie podobała moja szczerość, że przez pół roku (zapytacie pewnie, po co się z tym człowiekiem użerałam? Potrzebowałam pieniędzy i pracy a nie miałam nic innego na oku niestety) ani razu nie byłam z nim na zmianie – pracowałam tylko z Krysią, co mi BARDZO odpowiadało :)
Zaczęliśmy się komunikować na kartkach i był względny spokój - do momentu, kiedy wchodził niespodziewanie na kontrolę i wtedy znowu ciśnienie miałam tak wysokie, że jak wychodził to z tego wszystkiego szłam się popłakać – nienawidziłam (nadal nienawidzę) człowieka za to jak bardzo mną pomiatał – wycierał sobie mną pysk przy każdej możliwej okazji.
Kroplą, która przelała czarę było zatowarowanie świąteczne (brokat, brokat wszędzie:w oczach, w majtkach, w butach – też nie polecam:P). Przyszły nowe osoby do pomocy na święta i Człowiek Skurwiel przedstawił im na forum "całą" ekipę, która już pracowała (oczywiście z pochwałami), pomijając mnie i Krysie ... JAK TAK MOŻNA?! Z tej złości, którą w sobie nosiłam już za długo przecinając strech ucięłam sobie, jak się okazało dość mocno palec. Biegiem wchodzę na zaplecze i krzyczę, żeby mi miejsce zrobili bo zakrwawię pół podłogi zaraz. Palec pod zimną wodę – zobaczyłam jak to wygląda, a wyglądało gorzej niż bolało i słabo mi się zrobiło – no tak klasyczna damska rekcja;P Zdążyłam tylko krzyknąć po Krysie, która przybiegła i zaczęła mi robić opatrunek ,pomimo sikającej wszędzie krwi -a ten PALANT stał przez cały czas 20 cm ode mnie i nawet się nie zapytał, co mi się stało, jak się czuje!?NIC, TOTALNIE NIC!
Ja leżałam na ziemi, mdlałam – Krysia robiła mi opatrunek a on sięgnął swoją kurtkę zrobił krok nade mną i powiedział – "TO PA!" - SERIO KURWA? TO PA?
Pracowałam tak 3h, ale przestawałam czuć palec, więc w nocy Krysia zawiozła mnie do szpitala – palec do szycia, ale jak to uparta ja wróciłam do pracy i tak z jedną sprawną ręką pracowałam do 7 nad ranem.
Dwa dni później ze strony wielkiego kierownika zero zainteresowania – czemu mam temblak, czemu bandaż, co się stało -NIC!
Jak to ja mściwa bijacz nie omieszkałam tego wykorzystać i zgłosiłam wszystko do centrali, ze on jako kierownik nie udzielił mi pierwszej pomocy! Musiał dostać srogą zjebkę, bo zaczął się nagle mną interesować, że może ja nie powinnam pracować i w kłótni nazwalam go chamem i prostakiem i o dziwo nadal mnie nie zwolnił. Od tego czasu nastały tzw. Ciche dni :P
Popracowałam tak jeszcze miesiąc i musiałam biedną Krysię z tym cepem zostawić niestety, ale przyszedł by taki dzień, że ktoś by zginał. Najśmieszniejsze jest to, że zwolniłam się idealnie przed świętami, więc w czasie kiedy wykwalifikowany pracownik jest na wagę złota – a on był głęboko zdziwiony DLACZEGO JA SIĘ ZWALNIAM?! SERIO? Trzeba być turbo debilem, żeby się dziwić dlaczego się zwalniam, skoro przełożony traktuje mnie jak gówno ...
Do tej pory, kiedy przechodzę obok sklepu w którym teraz jest "świetnym" kierownikiem mam odruch wymiotny, a ciśnienie sięga zenitu ... Suma summarum jest taka, że NIGDY nie dajcie sobą pomiatać w pracy przez jakiegoś cepa, który się na niczym nie zna i w sklepie będzie pracował do końca życia i swoje kompleksy wyładowuje właśnie na Was... nie jest to warte tych gorszy jakich się w takich miejsach zarabia!
Czy Wam zdarzył się kiedyś mobbing w pracy ?
J.
"Zakola wielkości Śniardwy" <3
OdpowiedzUsuńMobbing może nie, ale nie dogadywałam się najlepiej z szefem. Też była to moja pierwsza praca. On, wielki Pan Prezes (firma po ojcu) z przepotężnym przerostem ego i rozpieszczonymi do granic córeczkami. Ostatecznie nie przedłużył mi umowy bo coś zawaliłam cztery (!) miesiące wcześniej. Ale tego, że z zapaleniem ucha, chodząc po ścianach z bólu przyszłam dopiąć przetarg, a on się spóźnił dwie godziny żeby mi to podpisać przed wysłaniem już nie pamiętał. :>
Ego to bardzo niebezpieczna sprawa :/
Usuńdoświadczyłam niestety, co zakończyło się u mnie ostrym stanem nerwicowym - leki i terapia przez rok.. na szczęście mam to za sobą :)
OdpowiedzUsuńJa całe szczęście leków nie brałam i terapii nie miałam, ale płakałam często w domu .... Całe szczęście mamy to za sobą! :)
UsuńAh neistety wiem o czym piszesz. Sama nie doświadczyłam aż takiego chamstwa, ale coraz więcej słyszę o takim traktowaniu i to w wersji mężczyzny- "szefa". Rozumiem, że musi wymagać, ale każdemu pracownikowi należy się przede wszystkim szacunek, o którym niestety często się zapomina (już nie wspominając o udzieleniu pomocy)
OdpowiedzUsuńNiestety mężczyźni mają wielkie kompleksy i czują nieustający mus to pokazywanie swojej wyższości nad kobietami. Chociaż kobiety przełożone mogą okazać się równie złe - z zazdrości np :) tak źle i tak niedobrze :P
UsuńEh chyba nie ma "idealnego" rozwiązania jeśli chodzi o płeć. Każdy może być wspaniałym szefem, a może być też, cóż, zupełnie inny. Grunt to trafić na tego pierwszego ;)
UsuńMobbing nie ma płci. Ale i tak uważam, że najgorzej mają gimnazjaliści na linii uczeń-uczeń. A zwolnić się na własne żądanie nie da rady. To jest dopiero kanał.
OdpowiedzUsuńOoo tak, masz rację! W gimnazjum miałam również nie lada przeboje z takimi mniej inteligentnymi dziewczynami .. słaba sprawa
UsuńWspółczuję Ci, ja jak na razie miałam dużo szczęścia do mojego szefostwa, a obecnych "bossów" nie zamieniłabym na żadnych innych.
OdpowiedzUsuńObecnej Przełożonej też bym nie zamieniła nigdy!:) Od kiedy zmieniłam pracę, moje życie stało się piękniejsze, a i ja jestem dużo bardziej spokojna :)
Usuńoby tak pozostało jak najdłużej:)
Usuńdziękuję :)
Usuń