Każdy z nas pamięta czasy szkoły podstawowej, w której co przerwę biegł do sklepiku, żeby za parę gorszy kupić ukochane przysmaki. Za moich czasów były to andruty, amerykany, gniazdka, kolorowy cukier w plastikowych rurkach i przede wszystkim szyszki! Od kilku tygodni noszę się z zamiarem ich wykonania i dziś nadszedł ten dzień, kiedy zrobiłam sobie taką słodką przyjemność.
Jeśli macie ochotę na małe co nieco to polecam właśnie takie krówkowe szaleństwo, które zajmuje 10 minut.
Składniki:
- 600 g krówek
- 150 g ryżu preparowanego
- połowa małej osełki
- 2 łyżki kakao (opcjonalnie, jeśli nie lubicie super słodkości)
Wykonanie:
Otwieramy krówki i umieszczamy je w garnku.
Kiedy już otworzymy wszystkie krówki świata dodajemy masło.
Na średnim ogniu rozpuszczamy na gładka masę i zasypujemy ryżem preparowanym.
Po dokładnym wymieszaniu formujemy szyszki - można większe, można mniejsze w zależności od upodobań:) Ja uważam, że mniejsze są dużo wygodniejsze, poza tym można to zrobić dwiema łyżkami (maczanymi w wodzie, żeby mieszanka się nie przyklejała) dzięki czemu nie poparzymy sobie dłoni:)
Poza tym takie małe cudeńka można podawać w papilotkach:)
Macie jakieś ukochane smaki, które kojarzą się Wam z dzieciństwem?:) Dajcie koniecznie znać!:)
Uwielbiam je! Dobrze, że mi o nich przypomniałaś, bo przecież to pyszne. W najbliższy weekend spróbuję je zrobić z córcią i czuję, że staną się też dla niej przebojem.
OdpowiedzUsuńZ tzw. szyszkami mam ciekawe wspomnienie z dzieciństwa. Moje akurat przypadało na PRL. Szyszki były bardzo popularne, robiło się je wyłącznie w domu. Gdy mialam jedenaście lat byliśmy na wczasach w Kołobrzegu. Tam można było kupić ten przysmak w formie dużych kostek. Każda zapakowana. Bardzo cieszyły. Ale nazwa dziwiła. Szary PRL to i ultraszarzyzna. Na opakowaniu szyszki jej nazwa ..."Kostka gastronomiczna". Od tego można było stracić apetyt.
Kostka gastronomiczna faktycznie nie zachęca co zjedzenia:P Za moich szkolnych czasów już nosiła nazwę Szyszka :)
UsuńCórcia niech tylko uważa, żeby sobie dłoni nie poparzyła, bo masa niestety jest bardzo gorąca - dlatego też polecam za pomocą dwóch łyżek :)
Dzięki za podpowiedź!
UsuńNie wiedziałam, że "szyszki" robi się z krówek!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę je zrobić Ja ich nie kupowałam w sklepiku, ale u mojej koleżanki - u niej mama chyba robiła je czasami i to był przysmak. :-) Obudziłaś wspomnienia! :-)
Przy jesieni właśnie jakoś tak nostalgicznie się robi i na wspominki zbiera ;)
UsuńRzadko kto wie, że robi je się z krówek :P Ja polecam takie klasyczne - im bardziej ciągnące tym lepiej :P
Kolejna bardzo ciekawa notka. ;) Śliczny baner, przepis też fajny, kiedyś robiłam szyszki. c;
OdpowiedzUsuńObserwacja za obserwacje? Odpowiedz u mnie lub zwyczajnie zaobserwuj, a ja się odwdzięczę. ^^
Pozdrawiam, Anu.
http://murasakiiroanu.blogspot.com/
Te szyszałki sa fenomenalne :-)
OdpowiedzUsuńoo taaak:) w 3 sekundy zostały wszystkie zjedzone:D
UsuńŚwietny przepis! Ale widzę jedno, aczkolwiek kluczowe zagrożenie :D krówki po otworzeniu mogłyby nie doczekać się rozpuszczenia w garnuszku. Krówka bez papierka = krówka gotowa do wylądowania w buzi :) tam na pewno się rozpuści!
OdpowiedzUsuńWierz mi, że kilka wylądowało prosto w moich ustach, a nie w garnku:P to jest nieuniknione:D
Usuńkiedy mi zrobisz?:D
OdpowiedzUsuńMogę po zamknięciu bazy jak będę wracała normalnie do domu :P
UsuńOMG! Dzieciństwo na talerzu! Jutro robię! :-D Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńDaj znać jak Ci wyszły :))
Usuńkocham je!:) i przypomniałaś mi o nich, bo już bardzo dawno ich nie robiłam:)
OdpowiedzUsuńJa robiłam je pierwszy raz:) Od kilku tygodni chodziły mi po głowie i w końcu się za nie zabrałam:) Wcześniej jadłam tylko takie ze sklepu :P
Usuń