Pracownik miesiąca ze swoją ukochaną drabiną, bez której nie mogłabym się obejść:) |
Mała, krasnal, hobbit, niziołek – mogłabym tak wymieniać bez końca określenia, które słyszę przez całe swoje życie. Jak łatwo się domyślić wzrostem nie grzeszę, zawsze i wszędzie jestem tą najniższą – chociaż mam w pracy jedną piękną damę, która jest deczko niższa ode mnie – SUKCES! :)
Pewnego dnia jadąc do pracy (co opowiem za moment) doszłam do wniosku ,że niskie osoby są dyskryminowane na każdym kroku! Całe życie borykam się z przeszkodami na zupełnie podstawowej płaszczyźnie – boję się pomyśleć, jak muszą się czuć osoby o bardzo, bardzo niskim wzroście?! Czy one noszą na plecach rozkładane stopnie?!
Weźmy na początek sytuację z supermarketu – chciałam sięgnąć coś z najwyższej półki i choćbym podskakiwała, albo wyciągała się nie wiadomo jak nie dała bym rady sięgnąć paczki moich ulubionych ciastek. Męczyłam się tak blisko 5 minut, oczywiście żadnej żywej duszy w pobliżu, którą można by poprosić o pomoc, aż tu nagle spod ziemi wyrasta wyraźnie rozbawiony pracownik z wyżej wymienionymi rozkładanymi stopniami (które przecież powinnam nosić ze sobą pod pachą) i zamiast po prostu podać mi to, czego nie mogę sięgnąć powiedział:
- Widziałem, że się Pani męczy – przyniosłem stołek ...
PRZYNIOSŁEM
STOŁEK !– serio? Normalnie boki zrywać!
Musiałabym się obyć bez ciastek! A co to za życie bez paczki ulubionych ciastek?!;)
Moja prawie o głowę wyższa Agata <3 - buty miałyśmy dokładnie te same, także zdjęcie jest rzetelne;) |
Kolejną niemiłą sprawą podczas jazdy tramwajem jest fakt, iż bardzo często nikt mnie nie zauważa. Wielokrotnie jestem zdeptana lub dostaję np cudzym mokrym kapturem od kurtki w twarz – chlast, chlast chlast – naprawdę NIE POLECAM!
Zdjęcie ze słynnym misiem, którego nikt nie pokochał - ja musiałam oczywiście stanąć na palcach żeby się zmieścić w kadrze:P |
Mniej więcej tak prezentuję się w tłumie - nie dziwne, że wielokrotnie ludzie mnie nie zauważają; | P |
Genialnym porównaniem również był fakt, że ja zdejmowałam zegar wchodząc na najwyższą drabinę, a mój kolega P. bez problemu wyciągał rękę i najzwyczajniej na świecie sięgał gdzie chciał;)
J.
Mam w tej materii potężny problem - boję się włazić na cokolwiek. Przy stołkach mam palpitacje, na stole muszę mieć asekurację, a trzeci stopień drabiny przekracza moje możliwości. Moje "miiiiiiiś, podaj mi!" jest w domu na porządku dziennym...
OdpowiedzUsuńMoje dziecko ma roczek i jest już połową mnie...gdy noszę ją na rękach będąc np. w przychodni, ludzie mówią, że wygląda to jakby niewiele starsza siostra pilnowała młodszej....
OdpowiedzUsuńNastka już tak wyrosła?!:) Długie nogi po tacie będzie miała:D
UsuńJ.
nie zauważyłam, żebyś była niska...
OdpowiedzUsuńhmmm...
To skąd się biorą te wszystkie przeciwności losu?:D Przecież ja nawet 160 cm nie mam ;P
Usuń