Zapłacone? To trzeba wykorzystać!


Zachłanność – to chyba dobre słowo na rozpoczęcie tego wpisu, bo właśnie tego się będzie tyczył.  Być może nie jestem specjalnie oszczędną osobą (najważniejsze być szczerym ze sobą:P), aczkolwiek na pewno nie określiłabym się jako osobę zachłanną, a właściwie była by to ostatnia rzecz jaką bym o sobie powiedziała)
Zawsze mnie zadziwiało podejście z cyklu – ZAPŁACONE TO TRZEBA WYKORZYSTAĆ!
Może nie było by w tym nic złego, ale coraz częściej spotykam się z dużą przesadą u ludzi, których spotykam na co dzień.

Zaczynając od powrotu z Turcji, a wracaliśmy z wycieczką Polaków natrafiliśmy na parę, która chyba za bardzo wzięła sobie do serca określenie "all inclusive". Oboje - szczególnie kobieta odziana w różowy dres z kuszącym napisem na pośladkach, zataczali się jakby pili alkohol ciągiem od początku wyjazdu, aż do chwili wejścia do autobusu zmierzającego na lotnisko – dlaczego? Bo można! Zapłacone to trzeba przecież wykorzystać, aż do przesady! Wspomniana blond niewiasta co chwila biegała do toalety ... Nie trudno było się domyślić co tam robiła, bo na pewnie nie miała problemu z pęcherzem – no ale przecież ZAPŁACONE :D Do tej pory dziwię się, że w ogóle wpuścili ich w takim stanie na pokład samolotu - pamiętam tylko, że bałam się, że usadzą mnie obok niej, a resztki drinków z palemkami wylądują na mojej pięknej zielonej spódnicy  - ale całe szczęście siedziała na  drugim końcu samolotu :P

Idąc dalej tym tropem – parę dni temu, poszłam na obiad do Northfish'a, wiadomo ryba plus dodatki w określonej stałej cenie bez względu na to ile dodatków sobie nałożymy. Przede mną zamawiał młody człowiek (stawiam na studenta pierwszego roku) – on dostał swoją rybę i zaczął nakładać dodatki.... ja natomiast zdążyłam około pięciu minut poczekać na swojego łososia, a on nadal był przy pierwszym segmencie z dodatkami, a przed nim jeszcze dwa .... Grzecznie czekałam i czekałam i czekałam, jego nakładanie nie miało końca i jak to ja pękłam - musiałam swoje trzy słowa powiedzieć, więc przesunął się dalej i ja mogłam szczęśliwa zacząć nakładać te swoje trzy ziemniaczki i co? I znowu czekam, a jedzenie mi stygnie, a ten nakłada te surówki (ze trzy rodzaje), szpinaki, ciepłe warzywa (lista nie ma końca:))....powiem jedno surówki dla mnie zabrakło, a było pół pojemnika.
Możecie sobie wyobrazić moje zdumienie, kiedy podszedł do kasy z papierowym talerzem, na którym była GÓRA jedzenia, które wysypywało się na tacę z każdej strony. I po co? Po to żeby połowę wyrzucić (nie wierzę, żeby ktoś pochłonął taka ilość jedzenia)? - ale co? Dodatki ZAPŁACONE i można sobie nałożyć ile się chce!? To trzeba nałożyć tyle ile się zmieści bez względu na to, czy je zjemy. Można? Można!

|Żeby dołożyć ognia do pieca tego samego dnia poszłam do marketu po dżem – lekko się spieszyłam bo ciastka się już piekły, ale z moim szczęściem(ku uciesze mojej irytacji) oczywiście musiałam trafić na imprezowych studentów, którzy kupowali 20 sztuk butelek wódki. Pomyślicie na pewno po co, aż tyle ( a może niektórzy nie pomyślą:P)? Odpowiedź jest prosta – bo PROMOCJA:D ale o podejściu  do promocji więcej napisze Agata:P
Takich sytuacji mogłabym opisać jeszcze tysiące, szczególnie bazując na doświadczeniach z pracy w centrum handlowym( i to nie jednym:P), ale po co?:)
Dochodząc do końca tego wpisu (i za każdym razem spotykając się z takimi sytuacjami) zajadę sobie pytanie PO CO? DLACZEGO?
Po co brać wszystko tylko dlatego, że można? - już nie wspominając o upominkach, które są darmowe.
Dlaczego ludzie nie mierzą swoich sił na zamiary?
Czy Ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że takie zachowanie jest hmm infantylne?
Czy tym ludziom nie jest wstyd? Mi by było wstyd zataczać się na lotniku, albo nakładać tyle jedzenia, że za mną zaczyna się już spora kolejka ludzi, która również chciałoby się najeść.

Nie wiem dlaczego, ale do takiego zachowania jest zdolny tylko jeden typ człowieka – nie będę tutaj go opisywać, bo ten wpis nie ma na celu nikogo obrażania, a bardziej dowiedzenia się czym kierują się ludzie wyznający wiarę, że jak zapłacone to trzeba wykorzystać. Niestety pokuszę się też o stwierdzenie, że jest to typowo "polaczkowe" zachowanie, też macie takie wrażenie?

Jestem ciekawa jakie macie odczucia na ten temat?
Może pomożecie mi w końcu poznać motywy takiego zachowania? :)

J.

5 komentarzy:

  1. ten typ ludzi to jedno, ale chętnie poczytałabym też o prawdziwych skąpcach.. sama chętnie przytoczę przykłady ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich przykładów to ja też mam mnóstwo :) - myślę, że notka do zrobienia na dniach:D J.

      Usuń
  2. To jest nic, widziałaś te strony, gdzie ludzie dają namiary na firmy wysyłające darmowe próbki? Rzucają się na to nie wiadomo po co, bo połowa jest zupełnie nieprzystosowana do nich, najczęściej kosmetyki. Jakaś chora maniera.

    OdpowiedzUsuń
  3. Typowa sowiecka mentalność, jak można coś zapier.... to czemu tego nie zrobić?

    OdpowiedzUsuń